16 CZERWCA
NIEDZIELA, Jedenasta Niedziela zwykła EWANGELIA - Mk 4, 26-34 (Rozwój królestwa Bożego) Jezus mówił do tłumów: MEDYTACJA Często w życiu potrzeba pewnych procesów - czasu i miejsca, aby coś się rozwinęło. Jezus przypomina nam, że tak się dzieje również z naszym wnętrzem. Dajemy mu warunki, jak glebę, dostęp do słońca i wodę, ale powstające tam właściwości naszej duszy pojawiają się powoli, niczym plon z ziarna... Przypowieść o ziarnku gorczycy przypomina, że Boże działanie w nas to jeden z takich procesów, który prowadzi do wyjątkowego owocu. Bóg chce w nas osiągać wielkie dobro, przewyższające inne krzewy, tak jak krzak gorczycy. Tylko musimy Mu na to pozwalać... W nauczaniu Jezusa różni ludzie wchodzą z Nim na różne poziomy relacji. Niektórzy zostają tylko na zewnętrznym słuchaniu, ale inni schodzą do znaczenia przypowieści. Dzieje się to poprzez częste przebywanie z Nim. Tak buduje się relację... "Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy nasienie kiełkuje i rośnie, on sam nie wie jak" (Mk 4, 27). Sprawy Boże mają w sobie przedziwny wewnętrzny potencjał. Pomysły, plany i zamiary Boga zawierają w sobie moc potrzebną do ich realizacji. Nie da się tego zrozumieć, ale można zaobserwować... Uczniowie są zatroskani o rozwój misji, o jej rozgłos i ‘sukces’. Pytają więc Jezusa: jak to się stanie? On uspokaja ich, wskazując, że wzrost królestwa Bożego nie zależy od ludzkich wysiłków. Ono przynosi plon niejako samoczynnie, z woli Boga... Cała historia świata i pojedynczego człowieka należy do Boga. Nie znaczy to, że nie mają sensu ludzkie starania. Nie od nich jednak, zależy ‘sukces’, ale od zaufania. Tam, gdzie my widzimy porażkę (krzyż), Bóg widzi zmartwychwstanie, gdzie my widzimy niemoc, On objawia swoją wszechmoc, gdzie doświadczamy małości, On objawia swoją wielkość... Wrzucając wielki pień w ziemię, on zgnije. Małe ziarenko wyrośnie na wielkie drzewo. Jezus nie szuka sukcesu, ale nie rezygnuje z wymagań wobec człowieka. Chce naszej autentyczności i gotowości do obumarcia dla królestwa. Królestwo niebieskie może dziać się wokół nas. Wtedy, kiedy zmagamy się, aby żyć Ewangelią, niekoniecznie rozgłaszając o tym na lewo i prawo. Im bardziej żyjemy Bogiem, Ewangelią, im bardziej miłujemy, przebaczamy, wprowadzamy pokój, jedność, szacunek, im bardziej potrafimy służyć bezinteresownie, tym bardziej królowanie Boga dzieje się w nas i wokół nas, zazwyczaj po cichu i pokornie... Jeśli coś zależy od Boga, nie oznacza to, że rządzi tym coś na kształt przypadku czy niebieskiego widzimisię. Jeśli coś zależy od Boga, trzeba nam pytać, kim On jest, do kogo mamy się udać, komu wyrazić wdzięczność. To dociekanie tajemnicy, zbliżanie się krok po kroku, te uparte, wytrwałe próby zbudowania więzi z Tym, od którego zależy wszystko. Musimy być gotowi i odważni... Bóg ma moc. Nie można usłyszeć o tym i nie drżeć. Z przejęcia, jak wiele, jak nieskończenie wiele zostaje nam ofiarowane dlatego, że On tak chce. Na przekór niemocy, wypaleniu i śmierci. Jeśli coś zależy od Boga, jesteśmy bezpieczni... Jesteśmy pielgrzymami, z daleka od Pana. Taki jest nasz ludzki los, takie jest nasze powołanie. Różnica między włóczęgą a pielgrzymem jest znacząca, choć zewnętrznie mogą wyglądać podobnie... Włóczęga błąka się bez celu, pielgrzym wie, dokąd zmierza. Owszem, pielgrzym może zwątpić w swoje siły, ale zna kierunek. Może czuć się samotny, bo jest wciąż daleko od Boga. Może nawet pomylić drogę, zabłądzić, upaść, ale wie, że istnieje droga prowadząca do celu. W każdym razie jej szuka. Pielgrzym jest człowiekiem nadziei, podejmuje wciąż od nowa wędrówkę... Według wiary, a nie dzięki widzeniu postępujemy. Nasze wędrowanie przez życie opiera się na wierze, nie na pewności wiedzy. Wiara sięga dalej, poza horyzont racjonalizmu. Wiara jest zaufaniem drodze, której końca nie widać. „Wiara zawiera zawsze coś z wielkiej przygody, zrywu i skoku, bo zawsze jest ryzykiem, że się przyjmie jako rzeczywiste i podstawowe to, czego bezpośrednio nie widać” (J. Ratzinger)... Bóg pozostanie dla nas na ziemi niewidzialny. Wierzyć oznacza zaufać Komuś, kto przekracza dostępny nam świat. Nie możemy zobaczyć Boga, ale ufamy dzięki wierze, że On patrzy na nas, troszczy się i pyta nas. Wierzyć oznacza odpowiedzieć na to spojrzenie, troskę i pytanie Boga... Wszyscy musimy stanąć przed trybunałem Chrystusa, aby każdy otrzymał zapłatę za uczynki dokonane w ciele, złe lub dobre. Wiara rodzi się jako odpowiedź na wezwanie Boga płynące spoza naszego świata. To wezwanie słyszymy w sumieniu. Czujemy powinność, która każe nam wybierać dobro, Etyczny nakaz sumienia pochodzi spoza nas, od 'kogoś', kto stale mówi nam, że jesteśmy odpowiedzialni za życie, za nasze wybory. Nie tylko wobec historii czy innych ludzi, ale wobec Boga... Wizja sądu ostatecznego wydaje się nieraz zbyt przerażająca i nie do pogodzenia z obrazem Boga, który odsłonił przed nami Jezus. Jednak obraz sądu ostatecznego jest obrazem nadziei. Bóg jest sprawiedliwością i zapewnia sprawiedliwość. To jest nam pociechą i nadzieją... W Jego sprawiedliwości zawiera się łaska. Dowiadujemy się o tym, kierując wzrok ku Chrystusowi ukrzyżowanemu i zmartwychwstałemu. Obie, sprawiedliwość i łaska, muszą być widziane w ich właściwym wewnętrznym związku. Łaska nie przekreśla sprawiedliwości. Nie zmienia niesprawiedliwości Nadzieja jest w tym, że sądzić nas będzie Chrystus, który jako człowiek poznał smak „wędrowania w ciele”. On jest w pewnym sensie jednym z nas. Zamiast się bać, warto tak żyć, aby się Jemu podobać, czyli podejmując życiowe wybory, przykładać do wszystkiego Jego miarę, a więc pytać, co powiedziałby na to Pan?... ...Jezu, proszę o żarliwość i cierpliwość w dojrzewaniu do dobra... Proszę o łaskę zaufania i cierpliwości w spełnienie się Słowa Pana... Dziękuję za doświadczenie małości Boga, która objawia Jego wielkość... ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------ SUNDAY, Eleventh Sunday in Ordinary Time GOSPEL - Mk 4, 26-34 (Development of the kingdom of God) Jesus said to the crowds: MEDITATION Often in life, certain processes are needed - time and space for something to develop. Jesus reminds us that this also happens inside us. We give it conditions such as soil, access to the sun and water, but the properties of our soul arising there appear slowly, like a harvest from grain... The parable of the mustard seed reminds us that God's action in us is one of such processes that leads to unique fruit. God wants to achieve great good in us, surpassing other bushes, just like the mustard bush. We just have to let Him do it... In Jesus' teaching, different people enter into different levels of relationship with Him. Some stay only on the external hearing, but others go down to "Whether he sleeps or wakes, the seed sprouts and grows day and night; he himself does not know how" (Mark 4:27). The things of God have a strange inner potential. God's ideas, plans and intentions contain the power needed to implement them. You can't understand it, but you can observe it... Students are concerned about the development of the mission, its publicity and 'success'. So they ask Jesus: How will this happen? He reassures them by pointing out that the growth of God's kingdom does not depend on human efforts. It brings fruit, as it were, automatically, by God's will... The entire history of the world and of an individual belongs to God. This does not mean that human efforts are pointless. However, 'success' depends not on them, but on trust. Where we see failure (cross), God sees resurrection, where we see powerlessness, He reveals His omnipotence, where we experience smallness, He reveals His greatness... If you throw a big stump into the ground, it will rot. A small seed will grow into a big tree. Jesus does not seek success, but he does not give up his demands on man. He wants our authenticity and willingness to die for the kingdom. The kingdom of heaven may be happening all around us. When we struggle to live the Gospel without necessarily spreading the word left and right. If something depends on God, it does not mean that it is governed by some kind of chance or heavenly whim. If something depends on God, we must ask who He is, whom we should go to, and whom we should express our gratitude to. It is searching for the mystery, getting closer step by step, these stubborn, persistent attempts to build a bond with the One on whom everything depends. We must be ready and brave... God has the power. You can't hear about it and not shudder. From taking over, how much, how infinitely much is offered to us because He wants it so. In spite of powerlessness, burnout and death. If something depends on God, we are safe... We are pilgrims, far from the Lord. This is our human fate, this is our calling. The difference between a vagabond and a pilgrim is significant, although externally they may look similar... The vagabond wanders aimlessly, the pilgrim knows where he is going. Yes, a pilgrim may doubt his strength, but he knows the direction. He may feel lonely because he is still far from God. He may even get confused, get lost or fall, but he knows that there is a path leading to the goal. Anyway, he's looking for her. A pilgrim is a man of hope, he undertakes the journey again and again... We walk by faith, not by sight. Our journey through life is based on faith, not on the certainty of knowledge. Faith reaches further, beyond the horizon God will remain invisible to us on earth. To believe means to trust in Someone who transcends the world available to us. We cannot see God, but we trust through faith that He looks at us, cares and questions us. To believe means to respond to this look, concern and question of God... We must all appear before the judgment seat of Christ, so that each one may receive recompense for the deeds done in the body, whether good or bad. Faith is born as a response to God's call from outside our world. We hear this call in our conscience. We feel a duty that forces us to choose good and reject evil. This voice of moral call cannot be a matter of genes, brain processes or cultural heritage... The ethical command of conscience comes from outside us, from 'someone' who constantly tells us that we are responsible for life, for our choices. Not only towards history or other people, but towards God... The vision of the final judgment sometimes seems too terrifying and incompatible with the image of God that Jesus revealed to us. However, the image His justice contains grace. We learn about this by turning our eyes to the crucified and risen Christ. Both justice and grace must be seen in their proper inner relationship. Grace does not negate justice. It does not turn injustice into law. He is not a sponge that erases everything that has been done on earth... The hope is that we will be judged by Christ, who as a man experienced the taste of "walking in the flesh." He is, in a way, one of us. Instead of being afraid, it is worth living in such a way as to please Him, that is, when making life choices, we should apply His measure to everything, and therefore ask what the Lord would say about it?... ...Jesus, I am asking for zeal and patience in maturing towards goodness... I am asking for the grace of trust and patience in the fulfillment of the Lord's Word... Thank you for experiencing the smallness of God, which reveals His greatness...
|