10 WRZEŚNIA
NIEDZIELA, XXIII Niedziela zwykła EWANGELIA - Mt 18, 15-20 (Upomnienie braterskie) Jezus powiedział do swoich uczniów: MEDYTACJA Moc i rola wspólnoty są kluczowym przesłaniem Jezusa. Wspólnota, a więc minimum dwie osoby zebrane w imię Jezusa, sprawia, że On też tam jest. Bóg mówi więc, że zaproszenie Go do tworzonych relacji sprawia, że On jest tam w sposób szczególny... Obecność Boga w relacji sprawia, że mamy znacznie większe możliwości. To, co tutaj tworzymy, to, o co się staramy, ma możliwość trwania nie tylko na ziemi, ale i w niebie. Tymczasowy charakter naszych relacji zostaje zamieniony na wieczny... Tworzenie relacji mających potencjał wieczności wymaga nie tylko chęci obecności w nich Boga. Jezus przekazuje też niełatwą, ale konieczną prawdę Miłość Jezusa jest wymagająca względem nas i chce też, byśmy kochali innych podobnie. To Jego recepta na relacje trwające wiecznie... Aby mieć moralną przepustkę do upominania innych, najpierw potrzebujemy być samokrytyczni i słuchać uwag innych ludzi. Upominanie jest jednym Tylko Bóg wie, ilu grzeszników trafiło do nieba, bo znalazł się w ich życiu ktoś, kto odważył się powiedzieć: 'to, co czynisz jest grzechem'... Dzisiaj mówi się o powszechnej tolerancji, która obejmuje nie tylko osobę grzesznika, ale także jego grzechy. I to jest błąd. O ile zawsze należały mieć szacunek dla każdego człowieka, to najwięksi święci nie wahali się napiętnować, nieraz bardzo surowo złe uczynki człowieka, czyli grzechów. Bóg kocha grzesznika, ale nie kocha grzechu... ‘Upomnienie braterskie’ to jedno z trudniejszych zaleceń Jezusa. Każda rodzina, każda wspólnota, go potrzebuje. Jesteśmy odpowiedzialni za siebie nawzajem, ale nie jest łatwo zwracać uwagę na cudze błędy tak, by napomnienie zostało przyjęte i potraktowane jako przejaw miłości i miłosierdzia, a nie jako potępienie Czasami idziemy na ‘skróty’, grzesząc zbytnią surowością i arogancją. Warto zauważyć ‘stopniowanie’ w Jezusowej formule ‘braterskiego upomnienia’: najpierw w ‘cztery oczy’, w obecności dwóch świadków, a na końcu w obecności wspólnoty. Ważne jest też, że dotyczy to ‘grzechu publicznego’, a nie osobistej krzywdy... Dzisiaj trudno nam upominać innych. W imię wolności, osobistej odpowiedzialności, ale także myślenia często jak Kain: „czyż jestem stróżem brata mego?”. Najważniejszy jest brat, pozyskanie go. Upomnienie jest tylko narzędziem, które musi być używane z roztropnością... Często o tym, co nas boli, nie potrafimy powiedzieć wprost. Mówimy o tym postronnym, ludziom będącym wokół nas, często dodając pretensje Najpierw należy porozmawiać z tym kimś, kogo sprawa dotyczy. A gdy to nie pomoże, to zabrać z sobą świadka, a gdy to nie pomoże to poprosić o pomoc przełożonych. Ta Jezusowa propozycja rozwiązywania konfliktów znacznie upraszcza i działa. Jest też wyrazem praktycznej miłości i szacunku do człowieka, Tak naprawdę chodzi o jedno: ocalić bliźniego i siebie. Ocalić, znaczy ustrzec od śmierci wiecznej. Perspektywa rzadko przez nasze pokolenie brana pod uwagę... Mówimy „żyj dzisiaj” i w pewnym sensie mamy rację. Ale „dzisiaj” nie znaczy bez konsekwencji. Bez patrzenia na koniec, gdy trzeba będzie zdać sprawę Nie możemy mówić: co mnie to obchodzi. Bo będąc członkami jednego Ciała, jesteśmy za siebie odpowiedzialni. Nie może prawa ręka powiedzieć lewej: jesteś mi niepotrzebna... Upomnienie często nie bywa skuteczne z racji sposobu, w jaki to czynimy. Przy okazji upokarzając, okazując poczucie wyższości, grzesząc brakiem dyskrecji "Z góry możemy patrzeć na bliźniego tylko w jednym przypadku – gdy leży i trzeba go podnieść" (Papież Franciszek). Apostoł nazywa tę postawę spłacaniem długu miłości uświadamiając, że tylko ona ocala i podnosi. Jej brak leżącego z reguły dobija... ...Jezu, naucz mnie być i rozmawiać z innymi w taki sposób, aby nasza więź przetrwała na wieczność... ...Jezu, proszę o łaskę przebaczenia moim krzywdzicielom... Proszę o umiejętność upominania bez urazy, żalu, chęci wymierzenia kary, ale z miłością
|