19 CZERWCA
NIEDZIELA, XII Niedziela Zwykła EWANGELIA - Łk 9, 18-24 (Wyznanie wiary w Chrystusa i zapowiedź męki) Gdy Jezus modlił się na osobności, a byli z Nim uczniowie, zwrócił się do nich z zapytaniem: «Za kogo uważają Mnie tłumy?» MEDYTACJA Pierwszym krokiem, aby pójść za Jezusem, jest spotkanie i poznanie Go, a nie poznanie tego, co mówią ludzie. Potrzebujemy prawdziwego objawienia, które możliwe jest tylko w Duchu Świętym. Takie poznanie jest łaską... Drugim krokiem pójścia za Jezusem jest wzięcie krzyża. Własnego, nie czyjegoś. Zaparcie się siebie może wyrażać się w chęci cierpienia za kogoś, na własnych warunkach. Można także wybrać krzyż, który jednak nie jest nasz... Możliwe jest również odrzucanie cierpienia w każdej formie, ale bez krzyża nie ma śmierci, która kończy się zmartwychwstaniem... Życie to największy dar. Zazwyczaj chcemy je zachować. Czasami możemy zastanawiać się, jak zachować je według pragnienia Boga. To trzeci krok drogi Na drodze naśladowania Chrystusa mamy z cierpliwością przyjąć to, co jest dla nas przygotowane: choroba, kryzys, żałoba. Jeśli jest w nas pragnienie życia Aby zdecydować się na drogę naśladowania, trzeba uznać w nim Jezusa, który godzien jest tego, aby rzucić na szalę swój los i pójść w Jego ślady. Żeby iść za Jezusem, trzeba Go poznać, odnaleźć w Nim Mesjasza, czyli prawdę, miłość i drogę... Pytanie Jezusa „A wy za kogo mnie uważacie?” powraca od dwóch tysięcy lat. Jezus nie pyta o nasze opinie na Jego temat, ale o to, czy odkryliśmy prawdę Kim On jest. Pyta po to, by każdego z nas zaprosić do dalszej drogi z Nim, a właściwie za Nim... Jezus pyta stale na nowo Kościół, czy idzie on drogą wiernego naśladowania Go. Pójść za Jezusem oznacza zrezygnować ze swoich oczekiwań i planów. Być wolnym od siebie po to, by odnaleźć swoje centrum w Nim... Zrezygnujmy z własnych pomysłów na naprawę Kościoła i naiwnych marzeń o lepszym świecie, a zaufajmy Jego drodze. Nie wycofujmy się z tej deklaracji, gdy odkryjemy jej ciężar... Mamy brać swój krzyż, wpatrując się w Jego krzyż, bo Jego uczeń musi wiele wycierpieć, także od swoich. Sednem naszego i Jego krzyża nie jest jednak cierpienie, lecz miłość, która jest gotowa na wszystko, włącznie z oddaniem życia... Każda służba Bogu i ludziom niesie w sobie zgodę na przybicie do całej masy szarych obowiązków, które są jak gwoździe wbite w ciało, jak korona cierniowa... Nie da się pojąć bólu drugiego człowieka. Z cierpieniem człowiek zawsze zostaje sam. Ale wpatrując się w Jego krzyż, można wytrzymać wiele. Właściwie wszystko, nawet życie, by je odzyskać... ...Jezu, chcę dzisiaj porozmawiać z Tobą o tym, jak postrzegam swoją drogę z Tobą... Chcę porozmawiać o swoich wątpliwościach i trudnościach w kolejnych krokach budowania relacji z Bogiem... Proszę o serce zdolne do jednoznacznych wyborów dla Ciebie...
|