19 WRZEŚNIA

NIEDZIELA, XXV Niedziela Zwykła

EWANGELIA - Mk 9, 30-37 (Druga zapowiedź męki i wezwanie do pokory)

Jezus i Jego uczniowie przemierzali Galileę, On jednak nie chciał, żeby ktoś o tym wiedział. Pouczał bowiem swoich uczniów i mówił im: «Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz zabity, po trzech dniach zmartwychwstanie». Oni jednak nie rozumieli tych słów, a bali się Go pytać.
Tak przyszli do Kafarnaum. Gdy był już w domu, zapytał ich: «O czym to rozprawialiście w drodze?» Lecz oni milczeli, w drodze bowiem posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest największy.
On usiadł, przywołał Dwunastu i rzekł do nich: «Jeśli ktoś chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich». Potem wziął dziecko, postawił je przed nimi i objąwszy je ramionami, rzekł do nich: «Kto jedno z tych dzieci przyjmuje w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje Mnie, lecz Tego, który Mnie posłał».

MEDYTACJA

Bóg nie akceptuje przemocy. Jezus ukazuje nam Ojca pełnego delikatności i dziecięcego zaufania...

W sporze apostołów o to, kto jest największy, nie chodziło wyłącznie o chęć panowania nad innymi, lecz o to, kto jest najbardziej godzien być podziwianym
i kochanym...

Choć miłość wymuszona przez władzę jest tylko namiastką, nasze nieskończone pragnienie bycia kochanym gotowe jest zadowolić się nawet takim pozorem miłości...

Bóg nie stosuje wobec nas przymusu i przemocy. Jezus, obejmując dziecko, nie tylko zachęca nas, byśmy się o nie troszczyli, lecz utożsamia się z nim
i pokazuje, że Jego Ojciec, jak dziecko, pełen jest delikatności i zaufania...

Przed kłótnią apostołów o to, kto z nich jest największy, Jezus ukazał swoją drogę na krzyż. Bóg nie tylko brzydzi się przemocą i nie chce w żaden sposób stosować jej wobec nas, ale, jak bezbronne dziecko, przyjmuje na siebie zrodzone w sercu człowieka okrucieństwo...

Bóg wybiera cierpienie i śmierć, aby nie odpowiadać złem na zło. Jego potęga i moc objawiają się w tym, że jest jak dziecko, które całkowicie oddaje się w ręce innych...

Jezus nie uciekał od cierpienia, gdyż zgodził się na swój krzyż. Jeżeli będziemy buntować się przeciwko krzyżowi, nie zgodzimy się na cierpienie w swoim życiu...

Zaakceptowanie choroby, trudnego człowieka, niewygód, lub swoich wad w duchu wiary, jest punktem wyjściowym do pójścia za Jezusem. Jeśli chcę być chrześcijaninem, muszę wziąć swój krzyż...

Chcemy uwielbiać Jezusa triumfującego i uczestniczyć w Jego zwycięstwie, lecz do zmartwychwstania prowadzi tylko jedna droga – przez krzyż...

"Jeśli szukamy Jezusa bez krzyża, wtedy odnajdujemy krzyż bez Jezusa, a taki krzyż samemu jest bardzo trudno nieść" (Św. Jan od Krzyża)...

Apostołowie sprzeczali się, który z nich jest największy. To może nas dziwić, ale tak właśnie często się dzieje. Niestety, to stało się normalne, że walka o władzę i wysoką pozycję społeczną, determinuje istotnie ludzkie postawy i działania...

Jezus odwraca powszechnie przyjętą ludzką logikę i mówi, że największą pozycję ma ten, kto służy i przez to wydaje się być „ostatnim”...

Miłość, której ukonkretnieniem jest służba, czyni człowieka naprawdę wielkim. I jest to wielkość, której nikt nie może odebrać. Natomiast władzę, która wydaje się być wielkością, można stracić w każdej chwili...

W chrześcijaństwie nie chodzi o zabieganie o władzę, sukces, o bycie najważniejszym i zauważonym. Chodzi w nim o służbę, najczęściej kosztem swojego czasu, zdolności, znajomości, wszystkim bez wyjątku, bez oczekiwania niczego w zamian. Ona jest wyrazem miłości...

"Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz" (Jk 4, 3)...

Apostołowie nie byli wolni od pokusy bycia kimś ważnym, mimo, iż wybrani zostali przez samego Jezusa. On przeniknął ich myśli i pokazał właściwy kierunek. Nie być pierwszym, a ostatnim, nie panem, a sługą. Uniżyć siebie i uznać się za gorszego od innych...

Wciąż widzimy w sobie pragnienie bycia lepszym od innych. Chcemy zasługiwać na miłość Bożą poprzez własną doskonałość...

To nasza pycha nie pozwala stawać wobec Boga, a także drugiego człowieka, w uniżeniu. Nie pozwala uznać swojej nędzy. Podpowiada, by wpatrywać się
w siebie, a nie w Boga. Nie zauważać potrzebujących...

Przyczyna naszej pychy może tkwić w niewłaściwej, ukierunkowanej wyłącznie na własne sprawy, modlitwie. A to właśnie na modlitwie trzeba uczyć się postawy uniżenia i pokory. Stawać przed Bogiem i uświadamiać sobie, Kim jest On, a kim wobec Niego jestem ja...

Ludzie ubrudzeni złem nie mogą znieść widoku czystego i dlatego chcą go zbrudzić lub zniszczyć. Niesprawiedliwi nie mogą ścierpieć sprawiedliwego. Jezus na krzyżu dokona jednak cudu przemiany. Zatrzyma łańcuch nienawiści...

Cały brud świata w zetknięciu z Jezusem, doskonale czystym, zostanie wchłonięty. Jezus, wydany w brudne ręce ludzi, zostanie przejęty przez kochające ręce Ojca i zmartwychwstanie. Zło zostanie pokonane dobrem. Pycha świata zostanie złamana pokorą Boga...

Nie rozumiemy krzyża. Nie widzimy sensu cierpienia. W obliczu choroby, śmierci, niesprawiedliwości, zwłaszcza wtedy, gdy zło dotyka niewinnych, wołamy: „Gdzie jest Bóg?”... Nie da się pojąć tajemnicy triumfującego zła, które dosięga człowieka, a nawet jakby samego Boga...

Na krzyżu wydaje się, że Boża Sprawa przegrała. Patrząc dziś na Kościół pogrążony w kryzysie, można odnieść podobne wrażenie. Tylu spraw nie rozumiemy. A wtedy przychodzi pokusa, że sami udzielimy odpowiedzi...

Rozmawiać trzeba, ale pycha może niepostrzeżenie skierować nas w stronę sporu o to, czyja wizja Kościoła jest lepsza. W tle wielu dyskusji czai się rywalizacja, która poróżniła apostołów – kto tu jest największy, kto tu rządzi?...

Kiedy Jezus zapytał uczniów o temat ich rozmowy, nastała cisza. Mieli w sobie tyle przyzwoitości, że umilkli. Ta cisza pozwoliła dojść do głosu Jezusowi. On ich przywołał do siebie... Kościół ma sens tylko wtedy, gdy gromadzi się wokół Pana...

Wiara nie rodzi się z przepytywania Boga. Prawdy nie odkrywa się w debatach, w których zwykle najwięcej mają do powiedzenia najbardziej pyszni. Kościół rodzi się tam, gdzie milkną nasze pytania i pomysły, a do głosu dochodzi Bóg, Jego pytania i Jego pomysły...

Droga do zwycięstwa Boga wiedzie zawsze ścieżką pokory, ciszy i krzyża. Trzeba dać Mu się poprowadzić tą drogą...

...Jezu, proszę o umiłowanie cnoty dziecięcej prostoty i skromności... Proszę, bym niosąc swój krzyż, uczył się od Ciebie odpowiadać dobrem na zło...

 

 

 

 

Flag Counter