5 LIPCA
PONIEDZIAŁEK, Dzień powszedni EWANGELIA - Mt 9, 18-26 (Uzdrowienie kobiety i wskrzeszenie córki Jaira) Gdy Jezus mówił, pewien zwierzchnik synagogi przyszedł do Niego i oddając pokłon, prosił: «Panie, moja córka dopiero co skonała, lecz przyjdź i włóż na nią rękę, a żyć będzie». Jezus wstał i wraz z uczniami poszedł za nim. MEDYTACJA Jair, żydowski dostojnik wysokiej rangi, podszedł do Jezusa i błagał, ale nie o siebie, lecz o kogoś, na kim mu zależało. I nie obchodziło go, że ktoś spojrzy na niego nieżyczliwie, albo będzie to miało negatywny wpływ na jego karierę... Do Jezusa przyszła także kobieta. Była obolała, na krawędzi swoich sił i możliwości. Jednak miała nadzieję w swoim sercu... Zauważmy jej wieloletni wysiłek, wyciszenie, wewnętrzną rozmowę i ostatecznie zdecydowanie się na pokonanie strachu... Czyńmy wszystko tak, jakby to zależało tylko od nas, ale jednocześnie ufajmy Bogu, jakby to zależało tylko od Niego... Gdy wszystko jest skończone i nie ma wyjścia, wtedy pozostają tylko dwie opcje: popaść w rozpacz lub całkowicie zaufać Bogu... W chwilach porażającej bezsilności nie mamy wątpliwości, że potrzebujemy Boga, bo sami sobie nie poradzimy. Wtedy stoimy też przed szansą, by zrodziła się lub pogłębiła w nas autentyczna wiara... Śmierć jest zaśnięciem, a nie końcem życia. Życie to Miłość, a tu na ziemi dopiero w nią wkraczamy. Trzeba wyrosnąć z życia na tym świecie, aby dojrzeć do pełni Miłości. A wyrastamy z życia na tym świecie między innymi dzięki tak zwanej śmierci... Możemy być ludźmi z poczuciem tego, że jesteśmy chorzy duchowo, a może nawet martwi za życia. Toczące nas kompleksy, grzechy, słabości, niewiara we własne siły i umiejętności, toksyczni ludzie... Ale jest On... Patrząc na Jakuba, rodzinę Jaira, kobietę cierpiącą na krwotok, niełatwo jest zobaczyć w nich własne oczekiwania i lęk. Wydajemy się sobie samym bardziej skomplikowani, nasza sytuacja zdaje się być niejednoznaczna, a nasz ból – mniej poddający się leczeniu... Jezus pozostaje ten sam: i wtedy, i dzisiaj i dla nich, i dla nas... Wiara niesie ocalenie. W najtrudniejszych chwilach potrzebujemy Jezusa. Tak bardzo chcemy być w rękach Bożych i szukamy Boga. Potrzebujemy „dotknięcia” Jezusa... Człowiek cierpiący potrzebuje bliskości Jezusa, a wiara daje ocalenie i siłę wewnętrzną, potrzebną do pokonania trudności i cierpień... „Chrześcijanin wie, że nie da się wyeliminować cierpienia, ale może ono nabrać sensu, może stać się aktem miłości, powierzeniem się w ręce Boga, który nas nie opuszcza, i tym samym być etapem wzrostu wiary i miłości" (Papież Franciszek)... "Światło wiary nie powoduje, że zapominamy o cierpieniach świata. (...) Wiara nie jest światłem rozpraszającym wszystkie nasze ciemności, ale lampą, która "Cierpiącemu człowiekowi Bóg nie daje wyjaśniającej wszystko argumentacji, ale swoją odpowiedź ofiaruje w formie obecności, która towarzyszy historii dobra, łączącej się z każdą historią cierpienia, by rozjaśnił ją promień światła" (Papież Franciszek)... "W Chrystusie Bóg zechciał podzielić z nami tę drogę i ofiarować nam swoje spojrzenie, byśmy zobaczyli na niej światło. Chrystus jest Tym, który zniósł ból, Jest w nas dziwna sprzeczność, kiedy mimo jednoznacznych przesłanek o tym, że już nic się nie da zrobić, jeszcze ciągle próbujemy zmienić swoją sytuację, nieustannie mamy nadzieję na to, że nie wszystko stracone... Córka Jaira dopiero co skonała, kobieta cierpiąca na krwotok już dwanaście lat nie potrafiła znaleźć dla siebie ratunku, a jednak i Jair, i kobieta, próbują jeszcze raz, może dzisiaj się uda, może jeszcze coś się da zrobić... Niezłomna wiara, nadzieja wbrew nadziei, prowadzi do Jezusa. Ufność, nadzieja i wytrwała wiara, to najpewniejsze drogi, na których możemy spotkać Jezusa... ...Jezu, Ty, który przechodzisz między nami, daj mi odwagę zbliżyć się do Ciebie, dotknąć Cię i poczuć uzdrawiającą moc Twojego zmartwychwstania... Proszę o dar głębokiej wiary w bezgraniczną Twoją moc...
|