26 LUTEGO

WTOREK, Dzień powszedni

EWANGELIA - Mk 9, 30-37 (Druga zapowiedź męki i wezwanie do pokory)

Jezus i uczniowie Jego podróżowali przez Galileę, On jednak nie chciał, żeby kto wiedział o tym. Pouczał bowiem swoich uczniów i mówił im:
«Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz zabity po trzech dniach zmartwychwstanie». Oni jednak nie rozumieli tych słów, a bali się Go pytać.
Tak przyszli do Kafarnaum. Gdy był w domu, zapytał ich: «O czym to rozprawialiście w drodze?» Lecz oni milczeli, w drodze bowiem posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest największy.
On usiadł, przywołał Dwunastu i rzekł do nich: «Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich! Potem wziął dziecko, postawił je przed nimi i objąwszy je ramionami, rzekł do nich: «Kto przyjmuje jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje mnie, lecz Tego, który Mnie posłał».

MEDYTACJA

Dzieci są realizacją marzeń, źródłem radości i szczęścia. Dzięki dzieciom stajemy się lepsi i uczymy się kochać bezinteresownie. Jezus mówi, że kto przyjmuje dziecko, przyjmuje samego Boga, a dziecko symbolizuje każdego człowieka bezbronnego.

Niestety, walka o władzę i wysoką pozycję społeczną determinuje istotnie nasze postawy i działania. Dlatego Jezus odwraca powszechnie przyjętą ludzką logikę i mówi, że największą pozycję ma ten, kto służy i przez to wydaje się być ostatni.

Miłość, której konkretnym wymiarem jest służba, czyni każdego naprawdę wielkim. To wielkość, której nikt nie może odebrać. W przeciwieństwie do władzy, która wydaje się być wielkością, a można ją stracić w każdej chwili.

Nie warto sprzeczać się o to, kto jest najważniejszy. Warto za to kochać, służyć i być dla innych. To daje autentyczne szczęście i na tym ma polegać nasze chrześcijaństwo.

Nasz natychmiastowy świat wydaje się taki oczywisty. Wszystko przyzwyczailiśmy się otrzymywać na jeno kliknięcie. Cokolwiek, byle już, bez żmudnych przygotowań, bez niepewności oczekiwania i bez przerwy, natychmiast...

Jezus stawiając przed nami dziecko i mówiąc o przyjmowaniu go, przywołuje inny obraz. Przyjmowanie dziecka, opieka nad nim, towarzyszenie mu
w dorastaniu, to rzeczywistość rozpisana na godziny i na różnorodność doświadczeń. To cierpliwość, wytrwałość i czujność.

Misja i głoszenie Ewangelii potrzebuje pokory dziecka. Tylko pokornego świadka przyjmie dzisiejszy świat.

Chcemy być pierwszymi. Nie chcemy być sługami innych, ale chcemy, by inni nam służyli. Tak bardzo chcemy coś znaczyć i być na piedestale. Tymczasem Jezus wskazuje inną drogę. Jest to droga pokory i służby wobec drugiego człowieka.

Naszą drogą powinna być droga Dziecięctwa Bożego, która prowadzi do ładu wewnętrznego i do pokoju serca. Natomiast chęć bycia pierwszym, bez ducha pokory i służby, bez liczenia się z innymi, prowadzi do zazdrości i żądzy sporu, bo źródłem niepokojów jest nieład wewnętrzny.

Kiedy czytamy przesłanie z dzisiejszej liturgii słowa, to dostrzegamy jak wiele musimy zmienić w swoim życiu i postępowaniu. Jak wiele pracy wciąż nas czeka...

Jesteśmy dziećmi naszych czasów, tak bardzo otwartych na celebrację znaczenia i władzy. Dlatego musimy zrobić wszystko, aby być wielkimi przed Bogiem, być apostołami pokory, pokoju i służby. I nieważne, że nie będzie miało to znaczenia dla wielu z tego świata.

Prośmy o dziecięcą prostotę i szczerość wobec Jezusa...

 

 

 

Flag Counter