13 LISTOPADA

WTOREK, Wspomnienie świętych Benedykta, Jana, Mateusza, Izaaka i Krystyna, pierwszych męczenników Polski

EWANGELIA - Łk 17, 7-10 (Słudzy nieużyteczni jesteśmy)

Jezus powiedział do swoich apostołów:
«Kto z was, mając sługę, który orze lub pasie, powie mu, gdy on wróci z pola: Pójdź i siądź do stołu? Czy nie powie mu raczej: Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż zjem i napiję się, a potem ty będziesz jadł i pił? Czy dziękuje słudze za to, że wykonał to, co mu polecono? Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono: Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać».

MEDYTACJA

Jezus przyszedł na świat jako oczekiwany Mesjasz.
Ludzie, którzy Go wypatrywali, spodziewali się kogoś innego – charyzmatycznego przywódcy, który pociągnie tłumy do walki zbrojnej...

Codziennie budujemy swój świat, taki, w którym chcemy coś znaczyć.
Nawet jeśli mamy nad sobą kogoś, kto ma na nas wpływ, to buntujemy się przeciw temu lub wygodnie korzystamy z jego odpowiedzialności.
Ale zapewne mamy też swoje strefy wpływu, w których to my sprawujemy rządy...

Od Boga dostaliśmy życie, ze swoimi talentami i wyglądem, zdrowiem i historią.
Następnie te dary wykorzystywaliśmy i przemienialiśmy poprzez swoje postępowanie, decyzje i wpływ otoczenia...
Przypomnijmy sobie swoje marzenia, kim chcieliśmy być, jak miało wyglądać nasze życie, co miało być jego ukoronowaniem...

Jezus przyszedł, aby służyć, dlatego nie wpisał się w oczekiwania narodu wybranego.
Z tego samego powodu od wieków stale jest odrzucany przez ludzi, bo nie chcą takiego Boga i nie do takiej współpracy chcą być zapraszani...

"Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono (...) słudzy nieużyteczni jesteśmy" (Łk 17, 10).

Dzisiejsza przypowieść Jezusa naucza nas, że życie chrześcijańskie ma opierać się na służbie.
Co to oznacza?
Odpowiedź odnajdujemy w postawie Jezusa, gdy przedstawia siebie jako Tego, który przyszedł nie po to, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu.
Poprzez chrzest każdy chrześcijanin jest powołany do służby Bogu i bliźniemu.
Ten, który nie rozwija w sobie tego daru, staje się człowiekiem pozbawionym duchowej siły.
Postawa Chrystusa stanowi dla nas wzór służby jako zobowiązania na całe życie.
Nie ma miejsca na odpoczynek, wakacje i rezygnację.
My również jesteśmy powołani do służby życia w Chrystusie.
Naszym zadaniem jest przekazywanie prawdy o Zbawicielu i Jego nauce wszystkim ludziom, których On stawia na naszej drodze...

Jezus proponuje nam solidną rewolucję i chce radykalnie zmienić nasze myślenie.
Na ogół bowiem myślimy, że służąc innym, czynimy im łaskę.
A tymczasem służąc innym wyrządzamy łaskę sobie i siebie ogromnie obdarowujemy.
Bowiem miłość, wyrażająca się służbą, ma to do siebie, że im więcej jej dajemy, tym więcej jej mamy.
Aby mieć miłość trzeba oczywiście najpierw ją otrzymać, ale jeśli otrzymanej miłości nie dajemy innym, to ona umiera...

I jeszcze jedno pouczenie z dzisiejszej Ewangelii wywracające nam w głowach: dobrze, jeśli ludzie dziękują nam za dobro, które im wyświadczyliśmy, ale jeszcze lepiej, jeśli nie dziękują.
Kiedy ludzie nam dziękują, zawsze pojawia się niebezpieczeństwo, że będziemy pomagać nie z czystej miłości, ale dla satysfakcji, dla przyjemności przyjmowania słów wdzięczności.
A tymczasem jak łatwo przychodzi nam mieć żal do osób, które nam nie podziękowały...
Jeśli chcemy być mistrzami w miłości, weźmy sobie do serca dzisiejszą Ewangelię...

Zbyt często zakładamy, że gest umycia nóg symbolizuje przede wszystkim miłość.
A tymczasem gest umycia nóg symbolizuje służbę.
Mamy służyć wszystkim, bez względu na to, czy kogoś kochamy, lubimy lub poważamy.
To "szaleństwo" logiki chrześcijaństwa, która zupełnie nie pasuje do współczesności...

To zastanawia, a nawet trochę boli.
Kiedy jestesmy wierni, nic to nie znaczy, bo to nasz obowiązek.
Gdy popełniamy grzech, nawet grzech mniejszego zaniedbania, to już źle...

Chyba nasze odczucia w tej kwestii nie mówią prawdy o tym, jak rzeczywiście jest.
Jezus kiedyś tych, którzy słuchają Słowa i wypełniają je, nazwał swoją rodziną.
Słabym Apostołom wybaczał.
Większym grzesznikom też.
Chodzi chyba raczej o to, byśmy za wierne wypełnianie Ewangelii nie oczekiwali nie wiadomo jakich nagród.
Największą przecież i tak dostaniemy – życie wieczne.
A samo życie według mądrych i dobrych zasad tu, na ziemi, nie jest przecież ciężarem, a radością...

Jezus pragnie być naszym Panem.
Nie chce jednak, aby relacja ta polegała na lęku, lecz na miłosnej uległości.
Pragnie panować w całym naszym życiu, w naszych myślach, w sercu i w naszej wolności...

Jezus oczekuje, że w służbie dla Niego nie będziemy oglądać się na swoje zmęczenie, na brak czasu i na własne potrzeby.
On liczy na naszą ofiarność, także za cenę rezygnacji z własnych pragnień...

Służąc Jezusowi, nie możemy liczyć na zapłatę, a nawet na wdzięczność.
Jezus chce nas ustrzec od zniewolenia potrzebą wynagrodzenia.
On jest naszą największą nagrodą.
Służba pełna wolności i miłości daje niezastąpione szczęście...

Jezus zostawia nam słowa, które powinniśmy powtarzać w codziennej posłudze: „Sługą nieużytecznym jestem; wykonałem to, co powinienem był wykonać”...

Prośmy Boga, abyśmy w końcu dojrzeli do tego, że jesteśmy sługami...

Prośmy o postawę służby pełnej miłości i poświęcenia...

Prośmy o pokorę i o pragnienie jeszcze większego dobra w naszym życiu...

SUMMA SUMMARUM

"Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono (...) słudzy nieużyteczni jesteśmy" (Łk 17, 10).

Od Boga dostaliśmy życie, ze swoimi talentami i wyglądem, zdrowiem i historią. Następnie te dary wykorzystywaliśmy i przemienialiśmy poprzez swoje postępowanie, decyzje i wpływ otoczenia. Co mamy dzisiaj?

Jezus przyszedł, aby służyć, dlatego nie wpisał się w oczekiwania narodu wybranego. Z tego samego powodu od wieków stale jest odrzucany przez wielu z nas, bo nie chcemy takiego Boga i nie do takiej współpracy chcemy być zapraszani.

Życie chrześcijańskie ma opierać się na służbie, której istotę znajdziemy w postawie Jezusa, gdy przedstawia siebie jako Tego, który przyszedł nie po to, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu.

Poprzez chrzest każdy chrześcijanin jest powołany do służby Bogu i bliźniemu. Ten, który nie rozwija w sobie tego daru, staje się człowiekiem pozbawionym duchowej siły.

Naszym zadaniem jest przekazywanie prawdy o Zbawicielu i Jego nauce wszystkim ludziom, których On stawia na naszej drodze. Postawa Chrystusa stanowi dla nas wzór służby jako zobowiązania na całe życie. Tu nie ma miejsca na odpoczynek, wakacje i rezygnację.

Jezus proponuje nam solidną rewolucję i chce radykalnie zmienić nasze myślenie. Na ogół bowiem myślimy, że służąc innym, czynimy im łaskę, a tymczasem służąc innym, wyrządzamy łaskę sobie i siebie obdarowujemy.

Miłość, która wyraża się służbą ma to do siebie, że im więcej jej dajemy, tym więcej jej mamy. Aby mieć miłość trzeba oczywiście najpierw ją otrzymać, ale jeśli otrzymanej miłości nie dajemy innym, to ona umiera.

Dobrze, jeśli inni dziękują nam za dobro, które im wyświadczyliśmy, ale jeszcze lepiej, jeśli nie dziękują. Kiedy nam dziękują, pojawia się niebezpieczeństwo, że będziemy pomagać nie z czystej miłości, ale dla satysfakcji i dla przyjemności przyjmowania słów wdzięczności.

Zbyt często zakładamy, że gest umycia nóg symbolizuje przede wszystkim miłość. A tymczasem gest ten symbolizuje służbę. Mamy służyć wszystkim, bez względu na to, czy kogoś kochamy, lubimy lub poważamy. To "szaleństwo" logiki chrześcijaństwa, która zupełnie nie pasuje do współczesności.

To zastanawia, a nawet trochę boli. Kiedy jestesmy wierni, nic to nie znaczy, bo to nasz obowiązek. Gdy popełniamy grzech, nawet grzech mniejszego zaniedbania, to już źle. Jednak ufajmy, bo ta logika ma sens.

Za wierne wypełnianie Ewangelii nie oczekujmy nagrody. Największą przecież i tak dostaniemy – życie wieczne. A samo życie według mądrych i dobrych zasad tu, na ziemi, nie jest przecież ciężarem, a radością.

Jezus pragnie być naszym Panem. Nie chce jednak, aby relacja ta polegała na lęku, lecz na miłosnej uległości. Pragnie panować w całym naszym życiu,
w naszych myślach, w sercu i w naszej wolności.

Jezus oczekuje, że w służbie dla Niego nie będziemy oglądać się na swoje zmęczenie, na brak czasu i na własne potrzeby. On liczy na naszą ofiarność, także za cenę rezygnacji z własnych pragnień.

Służąc Jezusowi, nie możemy liczyć na zapłatę, a nawet na wdzięczność. Jezus chce nas ustrzec od zniewolenia potrzebą wynagrodzenia.
On jest naszą największą nagrodą. Służba pełna wolności i miłości daje niezastąpione szczęście.

Jezus zostawia nam słowa, które powinniśmy powtarzać w codziennej posłudze: „Sługą nieużytecznym jestem; wykonałem to, co powinienem był wykonać”. Prośmy Boga, abyśmy w końcu dojrzeli do tego, że jesteśmy sługami...

 

 

Flag Counter