5 LISTOPADA

PONIEDZIAŁEK, Dzień powszedni

EWANGELIA - Łk 14, 12-14 (Bezinteresowna miłość bliźniego)

Jezus powiedział do przywódcy faryzeuszów, który Go zaprosił:
«Gdy wydajesz obiad albo wieczerzę, nie zapraszaj swoich przyjaciół ani braci, ani krewnych, ani zamożnych sąsiadów, aby cię i oni nawzajem nie zaprosili, i miałbyś odpłatę. Lecz kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych. A będziesz szczęśliwy, ponieważ nie mają czym się tobie odwdzięczyć; odpłatę bowiem otrzymasz przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych».

MEDYTACJA

Program ośmiu błogosławieństw przekazany przez Jezusa podczas kazania na górze, to coś więcej niż przykazania.
Błogosławieństwa są drogą podążania za Jezusem.
Wymagają decyzji i zapału, czyli tego, co święty Ignacy Loyola nazywał „magis” – więcej, lepiej, bardziej...

Błogosławieni znaczy szczęśliwi.
Zwykło się utożsamiać szczęście z pomyślnością, zdrowiem lub brakiem cierpień.
Jednak program błogosławieństw wskazuje na coś innego.
Szczęście nie jest w pierwszym rzędzie brakiem bólu.
To odważne stawianie czoła przeciwnościom w podążaniu za Jezusem i prawość życia w obliczu cierpienia.
Dlatego Jezus mówi, że ci, którzy się smucą, są ubodzy w duchu i czystego serca, mogą cieszyć się i radować.
Mimo, że są prześladowani, to już teraz Bóg jest ich szczęściem...
Świętość to radość...

Świętość i życie ośmioma błogosławieństwami, to bycie dla innych.
Jeśli jesteśmy radośni i przezwyciężamy zło dobrem, to nasz pokój i sprawiedliwość promieniują na innych...

Nie tylko przy stole, ale również w relacjach międzyludzkich, istnieje pokusa przygotowania miejsca dla ludzi przydatnych i miłych, tych, którzy mogą nam
w przyszłości pomóc.
Utrzymujemy z nimi kontakt, a czasem wyświadczamy przysługi, ale nie robimy tego bezinteresownie.
Kieruje nami trzeźwe wyrachowanie i żądza zysku.
Dzisiejsza Ewangelia ujawnia egoizm zamaskowanych i inteligentnych kalkulacji.
Słowo Boże zachęca do pogłębienia naszych relacji z bliźnimi, a przede wszystkim do otwarcia serca.
Nagroda za to nie jest zapomniana, a jedynie odłożona w czasie.
Odebrać ją możemy w dniu Sądu Ostatecznego...

Jakże potrafimy być niezadowoleni, kiedy brakuje przejawów wdzięczności ze strony tych, którym pomagamy.
Potrafimy być nawet źli na tych, którzy nam nie podziękowali za wyświadczone im dobro.
A Jezus proponuje nam, abyśmy nie tylko zrezygnowali z takiej złości, ale byśmy wręcz szukali okazji do ludzkiej niewdzięczności.
Czyżby ludzka niewdzięczność mogła być czymś dobrym?...

Oczywiście powinniśmy sobie nawzajem dziękować, o czym mówi Pan Jezus przy innej okazji.
Ale jeśli przytrafi nam się niewdzięczność, to mamy okazję zyskać coś bardzo ważnego - możemy "doszlifować" swoją miłość.
Ludzka niewdzięczność działa na naszą miłość jak środek polerujący.
Bez przeżycia ludzkiej niewdzięczności nasza miłość nie błyśnie pełnym blaskiem, gdyż właśnie w sytuacji niewdzięczności okazuje się, co tak naprawdę było motywem czynionego przez nas dobra...

Pewien mądry człowiek powiedział nawet, że każde dobro musi być ukarane.
To niesprawiedliwe?
Na pewno tak, ale taka sytuacja, jak mało która, może dać nam okazję do niesamowitego upodobnienia się do Boga, którego ukarano wyrokiem śmierci za miłość do człowieka...

Nierzadko możemy spotkać się z sytuacją, w której dążenia są te same, ale drogi dojścia inne.
Tam, gdzie naprawdę chodzi o dobro, a nie o rację, o Boga, a nie o to, żeby nasze było na wierzchu, możliwe jest porozumienie i jedność.
Nawet jeśli dalej pójdziemy różnymi drogami, to w tym samym kierunku...

Jezus przywołuje nam obraz bardzo bliski, wzięty z codzienności.
Spotkania przy stole są okazją do budowania serdecznych więzi...

Jezus uwrażliwia nas na niebezpieczeństwo manipulowania innymi pod pozorem dobra.
Najbardziej „serdeczne zaproszenia” i zewnętrzna życzliwość mogą być wykorzystywane jako narzędzie do kupowania sobie względów innych...

Jezus zwraca naszą uwagę na biednych i „odpychających”, którzy żyją blisko nas i pyta, czy ich nie unikamy...

Jezus zapewnia nas, że największe szczęście przeżyjemy wtedy, gdy będziemy kochali, nie spodziewając się korzyści.
Żaden gest dobroci nie umyka Bogu, zwłaszcza ten, którego nie zauważą i nie docenią ludzie.
On zapewni nam szczęście na całą wieczność...

Porozmawiajmy z Jezusem o tych błogosławieństwach, które nam wydają się szczególnie trudne i prośmy Go o łaskę wprowadzania ich w swoim życiu...

Prośmy o serce miłujące i wolne od przywłaszczania sobie innych...

SUMMA SUMMARUM

Program ośmiu błogosławieństw przekazany przez Jezusa podczas kazania na górze, to coś więcej niż przykazania. Błogosławieństwa to droga podążania za Jezusem. Wymagają decyzji i zapału.

Błogosławieni znaczy szczęśliwi. Jednak szczęście, to nie jest brak bólu. To odważne stawianie czoła przeciwnościom w podążaniu za Jezusem i prawość życia
w obliczu cierpienia.

Ci, którzy się smucą, są ubodzy w duchu i czystego serca, mogą cieszyć się i radować. Pomimo, że są prześladowani, to już teraz Bóg jest ich szczęściem. Bo świętość to radość.

Świętość i życie ośmioma błogosławieństwami, to bycie dla innych. Jeśli jesteśmy radośni i przezwyciężamy zło dobrem, to nasz pokój i sprawiedliwość promieniują na innych.

Słowo Boże zachęca do pogłębienia naszych relacji z bliźnimi, a przede wszystkim do otwarcia serca. Nagroda za to nie jest zapomniana, a jedynie odłożona
w czasie. Odebrać ją będziemy mogli w dniu Sądu Ostatecznego.

Jezus proponuje nam, abyśmy nie złościli się na tych, którzy nam nie podziękowali za wyświadczone im dobro, ale byśmy wręcz szukali okazji do ludzkiej niewdzięczności, która może być czymś dobrym i hartować naszą miłość.

Bez doznania i przeżycia ludzkiej niewdzięczności nasza miłość nie błyśnie pełnym blaskiem, gdyż w sytuacji niewdzięczności okazuje się, co tak naprawdę było motywem czynionego przez nas dobra.

Czasami bywa tak, że dążenia są te same, ale drogi dojścia inne. Tam, gdzie naprawdę chodzi o dobro, a nie o rację, o Boga, a nie o to, żeby nasze było na wierzchu, możliwe jest porozumienie i jedność. Nawet jeśli dalej pójdziemy różnymi drogami, to w tym samym kierunku.

Jezus uwrażliwia nas na niebezpieczeństwo manipulowania innymi pod pozorem dobra. Najbardziej „serdeczne zaproszenia” i zewnętrzna życzliwość mogą być wykorzystywane jako narzędzie do kupowania sobie względów innych.

Jezus zwraca naszą uwagę na biednych i „odpychających”, którzy żyją blisko nas i pyta, czy ich nie unikamy.

Jezus zapewnia nas, że największe szczęście przeżyjemy wtedy, gdy będziemy kochali, nie spodziewając się korzyści. Żaden gest dobroci nie umyka Bogu, zwłaszcza ten, którego nie zauważą i nie docenią ludzie. On zapewni nam szczęście na całą wieczność.

Porozmawiajmy z Jezusem o tych błogosławieństwach, które nam wydają się szczególnie trudne i prośmy Go o łaskę wprowadzania ich w swoim życiu...

 

 

Flag Counter