25 PAŹDZIERNIKA

CZWARTEK, Dzień powszedni

EWANGELIA - Łk 12, 49-53 (Ewangelia powodem rozłamu)

Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął. Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie.
Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej».

MEDYTACJA

W Ewangelii wsłuchajmy się w słowa Jezusa o ogniu, który pragnie rzucić na ziemię.
Jak Jezus tłumaczy na czym ten ogień będzie polegał i jakie mogą być jego konsekwencje...

Ogień, o którym mówi Jezus, to ogień Ducha Świętego, który jest potrzebny zarówno do głoszenia Ewangelii, jak i do życia cnotami ewangelicznymi.
Jest potrzebny do ciągłego nawracania się i do codziennego stawania przed Bogiem w modlitwie serca...
Pozwólmy Jezusowi tchnąć ten ogień Ducha w nasze istnienie.
Pozwólmy Mu na to z otwartością serca, bez kalkulowania, co z tego może wyniknąć...

Ogień, o którym mówi Jezus, z pewnością dotyczy naszych emocji.
Jeśli te emocje są dobrze skierowane, będą przynosiły owoce w naszej codzienności.
Wtedy zachęcimy innych do modlitwy, gdy zobaczą, że w nas płonie nieugaszony żar.
Pozwólmy więc zapłonąć swemu wnętrzu pragnieniem Boga, a wtedy inni przyjmą dobro przez nas i nie będzie rozłamu, a podziały w naszym otoczeniu zaczną zanikać...

Ogień oczyszcza nasze uczucia z nieuporządkowanych przywiązań.
Gdy znikają nieuporządkowane przywiązania, znikają także podziały.
Wtedy nie tylko ludzie będą przyjmowali dobro przez nas, ale także będą udzielali tego dobra nam...

Ogień daje światło, ciepło oraz spala.
Jezus przyniósł nam ogień Ducha Świętego, który pali się w sercach osób żyjących zawierzeniem Bogu.
Abyśmy płonęli potrzebujemy dotknąć tego Ognia...

Pragnieniem Jezusa jest wzniecenie pożaru serc, który spala grzech, rozświetla drogę ku niebu oraz pozwala doświadczyć piękna Miłosiernego Serca Boga.
Niestety wielu woli rozpalać się ogniem piekielnym.
Dlatego potrzeba gorliwych chrześcijan, tzn. takich, w których "goreje" entuzjazm przyjaźni z Jezusem.
Metodą odpalania, jak świeca od świecy, czyli przez dawanie świadectwa, zdolni jesteśmy spełnić życzenie Jezusa...

Człowiek zdominowany przez zło doświadcza swoistego spokoju, który niewiele ma wspólnego z pokojem - owocem więzi z Bogiem.
Dopiero gdy zacznie się do niego "dobijać" dobro, utraci swój spokój.
Zło, i zarażony złem człowiek, nie ma spokoju, odkąd przyszedł Bóg na świat...

Nie zadowalajmy się spokojem.
Jesteśmy przeznaczeni do życia w pokoju.
A droga do niego prowadzi przez pokonanie zła.
Pozwalajmy więc, by ogień Bożej Miłości wypalał w nas zło, nie dając nam spokoju, aż osiągniemy prawdziwy pokój...

Jezus chciałby, aby ogień Ewangelii, miłości, w końcu zapłonął na ziemi.
Jezus pragnie, abyśmy w końcu zaczęli żyć jak chrześcijanie, żeby nasz sposób życia zaczął budzić pytania w innych i budził pozytywne emocje.
Jednak nam idzie to topornie.
Jesteśmy dla Jezusa trudnym materiałem do obróbki.
Chyba już najwyższy czas...

Czasami mamy dosyć własnej słabości i grzechów oraz cudzych słabości i grzechów.
Czasem ciężar życia staje się nie do zniesienia.
To wtedy Słowo okazuje swą moc...

Słowo pokazuje nam Ojca, który nieustannie się o nas troszczy, który nie zniechęca się naszymi upadkami i powtarzanymi raz po raz tymi samymi grzechami.
Ojca, który zawsze spieszy na ratunek swoim dzieciom, jeśli tylko ku Niemu się zwrócą, i daje im swego potężnego Ducha miłości, by się wzmocnili i powstali
w nadziei, że On jest przy nich...

Czasami nie ośmielamy się prosić i często nie rozumiemy tego, co się w nas dokonuje, ale On działa.
Jego Słowo nie wraca bezowocnie.
Zapada w nasze serce, by zaowocować w odpowiednim czasie.
Wtedy nawet podział w domu rodzinnym można udźwignąć, bo nawet w najcięższej sytuacji człowiek nie jest sam...

Jezus wyznaje, że bardzo pragnie, aby zapłonął w nas ogień Jego miłości.
Zaprośmy więć Jezusa, aby rozpalił swoją miłością wszystkie nasze relacje, które są zimne, obojętne i poranione.
On chce przyjąć chrzest krwi, aby uzdrowić wszystkie miejsca naszego życia, które „krwawią”.
Oddajmy Mu je z wiarą...

Pokój Jezusa nie oznacza zabiegania o święty spokój za wszelką cenę.
Pokój jest owocem prawdziwych i słusznych wyborów.
Jest radością serca, które potrafi wybierać dobro, a odrzucać zło...

Życie z Jezusem wymaga od nas radykalnych wyborów, nawet wtedy, gdy stanięcie po Jego stronie będzie prowadziło do rozłamu wśród najbliższych, do odrzucenia nas...

Prośmy Jezusa o odwagę i jasność w dokonywaniu ewangelicznych wyborów...

Prośmy o serce rozpalone miłością Jezusa i wypełnione Jego pragnieniami...

Prośmy Jezusa niech tchnie ogień Ducha Świętego w nasze życie...

SUMMA SUMMARUM

Ogień, o którym mówi Jezus, to ogień Ducha Świętego, który jest niezbędny do głoszenia Ewangelii, do życia cnotami ewangelicznymi, do ciągłego nawracania się i do codziennego stawania przed Bogiem w modlitwie serca.

Pozwólmy Jezusowi tchnąć ogień Ducha Świętego w nasze istnienie. Pozwólmy Mu na to z otwartością serca, bez kalkulowania, jakie to przyniesie konsekwencje.

Ogień, o którym mówi Jezus, dotyczy naszych emocji. Jeśli te emocje są dobrze skierowane, będą przynosiły owoce w naszej codzienności.

Pozwólmy, aby nasze wnętrze zapłonęło pragnieniem Boga, a wtedy inni przyjmą dobro przez nas i nie będzie rozłamu, a podziały w naszym otoczeniu zaczną zanikać.

Ogień oczyszcza nasze uczucia z nieuporządkowanych przywiązań. Gdy znikają nieuporządkowane przywiązania, znikają także podziały. Wtedy nie tylko ludzie będą przyjmowali dobro przez nas, ale także będą udzielali tego dobra nam.

Ogień daje światło, ciepło oraz spala. Jezus przyniósł nam ogień Ducha Świętego, który pali się w sercach osób żyjących zawierzeniem Bogu.
Abyśmy płonęli potrzebujemy dotknąć tego Ognia.

Metodą odpalania, jak świeca od świecy, czyli przez dawanie świadectwa, zdolni jesteśmy spełnić życzenie Jezusa, czyli wzniecić pożar serc, który spala grzech, rozświetla drogę ku niebu oraz pozwala doświadczyć piękna Miłosiernego Serca Boga.

Gdy zdominowani jesteśmy przez zło, doświadczamy swoistego spokoju, który niewiele ma wspólnego z pokojem, owocem więzi z Bogiem.
Gdy jednak zacznie się do nas dobijać dobro, z pewnością utracimy swój spokój.

Pokój Jezusa nie oznacza zabiegania o święty spokój za wszelką cenę. Pokój jest owocem prawdziwych i słusznych wyborów. Jest radością serca, które potrafi wybierać dobro, a odrzucać zło.

Nie zadowalajmy się spokojem. Jesteśmy przeznaczeni do życia w pokoju, a droga do niego prowadzi przez pokonanie zła.

Pozwalajmy, by ogień Bożej Miłości wypalał w nas zło, nie dając nam spokoju, aż osiągniemy pokój.

Jezus chciałby, aby ogień Ewangelii zapłonął na ziemi, abyśmy zaczęli żyć jak chrześcijanie, by nasz sposób życia zaczął budzić pytania w innych i budził pozytywne emocje. Jednak nam idzie to topornie.

Czasami mamy dosyć własnej słabości i grzechów oraz cudzych słabości i grzechów. Czasem ciężar życia staje się nie do zniesienia. To wtedy Słowo okazuje swą moc.

Czasami nie ośmielamy się prosić. Często nie rozumiemy tego, co się w nas dokonuje. Ale On działa. Jego Słowo nie wraca bezowocnie.
Zapada w nasze serce, by zaowocować w odpowiednim czasie.

Zaprośmy Jezusa, aby rozpalił swoją miłością wszystkie nasze relacje, które są zimne, obojętne i poranione. On chce przyjąć chrzest krwi, aby uzdrowić wszystkie miejsca naszego życia, które „krwawią”. Oddajmy Mu je z wiarą.

Prośmy Jezusa niech tchnie ogień Ducha Świętego w nasze życie, o odwagę i jasność w dokonywaniu ewangelicznych wyborów oraz o serce rozpalone Jego miłością i wypełnione Jego pragnieniami...

 

 

 

Flag Counter