PIĄTEK, Dzień Powszedni
EWANGELIA - J 5, 31-47 J 7, 1-2. 10. 25-30 (Przeciwnicy zamierzają pojmać Jezusa)
Jezus obchodził Galileję. Nie chciał bowiem chodzić po Judei, bo Żydzi mieli zamiar Go zabić.
A zbliżało się żydowskie Święto Namiotów. Kiedy zaś bracia Jego udali się na święto, wówczas poszedł i On, jednakże nie jawnie, lecz skrycie.
Niektórzy z mieszkańców Jerozolimy mówili: «Czyż to nie jest Ten, którego usiłują zabić? A oto jawnie przemawia i nic Mu nie mówią. Czyżby zwierzchnicy naprawdę się przekonali, że On jest Mesjaszem? Przecież my wiemy, skąd On pochodzi, natomiast gdy Mesjasz przyjdzie, nikt nie będzie wiedział, skąd jest».
A Jezus ucząc w świątyni zawołał tymi słowami: «I Mnie znacie, i wiecie, skąd jestem. Ja jednak nie przyszedłem sam od siebie; lecz prawdziwy jest tylko Ten, który Mnie posłał, którego wy nie znacie. Ja Go znam, bo od Niego jestem i On Mnie posłał».
Zamierzali więc Go pojmać, jednakże nikt nie podniósł na Niego ręki, ponieważ godzina Jego jeszcze nie nadeszła.
MEDYTACJA
Dzisiejsza Ewangelia mówi o tym, co zagraża Jezusowi.
Jego przeciwnicy chcą Go zabić albo przynajmniej uwięzić.
Ich zawziętość ukazuje, jak bardzo twarde musi być serce, które nie chce zrozumieć...
Wielu Judejczyków nie uznaje Jezusa za Mesjasza, mimo że widziało uczynione przez Niego znaki.
Usłyszeli z Jego ust już niejedną trudną mowę.
Publiczne skarcenie za skrupulatne przestrzeganie Prawa było dla nich trudne do przyjęcia.
Przestrzeganie znanych zasad nie tylko dawało im oparcie, ale też wyraźnie wynosiło ich ponad innych...
W tym momencie konfliktu Jezus otwarcie mówi o tym, kim jest i jaka jest Jego relacja z Bogiem.
On, który uzdrawia w Szabat, zasiada do stołu z celnikami, nie potępia cudzołożnicy, przemawia w imieniu Boga.
Objawienie prawdy jest proste i może dlatego tak trudne do przyjęcia...
Racjonalny osąd ludzi bywa twardy: jak mogą uwierzyć w to, że ktoś, kogo znają tak zwyczajnie, z codzienności, został do nich posłany przez samego Boga?
Potrzeba dużej duchowej intuicji i prawości serca, aby rozpoznać Bożego wysłannika, tym bardziej jeśli kwestionuje on nasze postępowanie...
Pomimo sprzeciwu i niegościnności, Jezus wypełniał wolę Bożą, bo wiedział dokąd zmierzał...
On zaprasza nas do życia wiecznego, pomimo różnych niedogodności...
Jezus jest ze świata i jednocześnie jest nie z tego świata.
Tego nie rozumieli Żydzi oczekujący Mesjasza, ale tego nie rozumie również dziś wielu ludzi.
Jest jednym z nas, a jednocześnie jest kimś zupełnie nieznanym i innym od nas!
Aby stać się prawdziwym uczniem Jezusa, trzeba to jakoś w sobie pogodzić, trzeba to przyjąć do wiadomości i zawsze o tym pamiętać.
Często bowiem Jezus zaskakuje nas swoją bliskością względem nas, że jest taki ludzki, a za chwilę zaskakuje swoją odmiennością, wręcz transcendencją, czyli że jest "nie z tego świata".
Trzeba nauczyć się w tym orientować, kiedy jest to, a kiedy tamto.
A wszystko to wzięło się stąd, że "Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek stał się Bogiem" (św. Bazyli).
Wszystko to ma służyć temu, abyśmy i my stali się "nie z tego świata"...
Smutne jest, gdy komuś wydaje się, że jego życie jest dziełem przypadku lub skutkiem zbiegu okoliczności i nikogo nie interesuje, czy on żyje, czy też nie.
Nikt nie żyje przypadkowo.
Każdy z nas jest ważnym, umiłowanym dzieckiem Boga, które dzięki rodzicom pojawiło się na świecie.
Warto o tym pamiętać.
Warto pamiętać też to, że zostaliśmy powołani do zdobywania i zmieniania świata miłością.
Nie sami, ale z Bogiem, który po to dał nam określoną chwilę na ziemi...
Zbyt często pogardzamy tymi, których znamy.
Ogromnie dużo mamy im do zarzucenia...
Szukamy autorytetów wśród tych, o których prawie nic nie wiemy.
Łatwo wtedy o idealizację...
A do Jezusa odnosimy się podobnie, jak ówcześni Żydzi.
Polemizujemy z Nim w każdej sprawie... Oni zbyt dobrze Go poznali, aby mieli traktować Go jako autorytet.
Niestety, my również...
I dzisiaj są tacy, którzy nie chcą Jezusa.
A nawet chcą Go zabić w ludzkich sercach.
Chcą wyrzucić Go z rodziny i przestrzeni życia społecznego...
A On jedynie pragnie byśmy uczestniczyli w Jego „Godzinie”.
Jest to „Godzina” miłości Boga do ludzi i „Godzina” zbawienia świata...
Prośmy o głęboką relację z Jezusem w trudnych chwilach...
Prośmy o duchową intuicję, która pomoże nam rozpoznawać proroków w naszym życiu.
Prośmy o umiejętność przyjmowania ich pouczeń...
SUMMA SUMMARUM
Jezus uzdrawiał w Szabat, zasiadał do stołu z celnikami, nie potępiał cudzołożnicy i przemawiał w imieniu Boga. Objawienie prawdy jest proste i może dlatego tak trudne do przyjęcia.
Potrzeba ogromnej duchowej intuicji i prawości serca, aby rozpoznać Bożego wysłannika. Tym bardziej jeśli kwestionuje on nasze postępowanie.
Jezus jest ze świata i jednocześnie jest nie z tego świata. Jest jednym z nas, ale i kimś zupełnie innym od nas. Trzeba to przyjąć do wiadomości i zawsze o tym pamiętać. A wszystko po to, abyśmy i my stali się "nie z tego świata".
Nikt nie żyje przypadkowo. Każdy z nas jest ważnym i umiłowanym dzieckiem Boga, które, dzięki rodzicom, pojawiło się na świecie.
Zostaliśmy powołani do zdobywania i zmieniania świata miłością. Nie sami, ale z Bogiem, który po to dał nam określoną chwilę tu, na ziemi.
Zbyt często pogardzamy tymi, których znamy. Ogromnie dużo mamy im do zarzucenia. I szukamy autorytetów wśród tych, o których prawie nic nie wiemy. Łatwo wtedy o idealizację.
Zbyt często do Jezusa odnosimy się podobnie, jak ówcześni Żydzi. Polemizujemy z Nim w każdej sprawie. Oni zbyt dobrze Go poznali, aby mieli traktować Go jako autorytet. Niestety, my również.
Są tacy, którzy nie chcą Jezusa, a nawet chcą Go zabić w ludzkich sercach. Chcą wyrzucić Go z rodziny i przestrzeni życia społecznego. A On jedynie pragnie byśmy uczestniczyli w Jego „Godzinie”.
|