ŚRODA, Dzień powszedni
EWANGELIA - Łk 14, 25-33 (Kto nie wyrzeka się wszystkiego, nie może być uczniem Jezusa)
Wielkie tłumy szły z Jezusem.
On zwrócił się i rzekł do nich: «Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem.
Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem.
Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw, a nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? Inaczej gdyby założył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy patrząc na to zaczęliby drwić z niego: „Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć”.
Albo który król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestu tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju.
Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem».
MEDYTACJA
Wielkie tłumy szły za Jezusem.
On zwracał się do idących i zapraszał każdego, także ciebie, do bycia Jego uczniem.
Słowa Jezusa mogą wydawać się trudne, ale z pewnością są to słowa miłości...
Dla Izraelitów w czasach Jezusa mieć kogoś w nienawiści oznaczało tyle, co kochać mniej.
W tym wypadku kochać mniej niż Jezusa, za którym chce się iść.
W życiu ucznia więź z Bogiem ma być najważniejsza.
Chodzi o wyzwolenie się z przywiązań do ludzi i rzeczy, aby osiągnąć duchową, wewnętrzną wolność.
Tak, by nikt i nic nie przesłaniało Boga...
Być uczniem Jezusa, to wyjść z tłumu i zrobić kolejny krok, podjąć decyzję, przewartościować swoje życie.
Wymaga to wyrzeczenia się wszystkiego.
Ma to być właśnie wyrzeczenie, a nie jedynie rezygnacja, zrzeczenie lub porzucenie czegoś.
Wiąże się to z niesieniem swojego krzyża razem z Jezusem...
Ucznia Jezusa ma też cechować roztropność i umiejętność rozeznawania, by mierzyć siły na zamiary i nie porywać się na to, co przerasta twoje siły.
Uczestniczysz w duchowej walce, dlatego trzeba wiedzieć, jak postępować, aby zwyciężać...
Kto kocha, ten chce kochać więcej – bez miary i bez końca...
Poprzeczka zawieszona jest dla nas wysoko, gdyż dorastać mamy do miary Jezusa Chrystusa...
Świat wyglądałby zupełnie inaczej gdybyśmy więcej zamartwiali się jak odpłacać miłością za miłość...
Jezus mówi, że mamy kochać wszystkich tak, jak siebie samego.
W dzisiejszej Ewangelii nie chodzi więc o nienawiść do bliskich i do siebie w dosłownym znaczeniu.
Co Jezus tutaj ma na myśli wyjaśnia następujące zdanie: "Kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem"...
Mówiąc o "nienawiści" Jezus ma na myśli posiadanie, to znaczy miłość, która jest przede wszystkim przywiązaniem.
Często nasi bliscy dają nam tak wiele, że za nic w świecie nie "oddalibyśmy" ich nikomu, co wyraża się strachem przed utraceniem ich.
Ten strach potrafi nas paraliżować i determinować różne nasze zachowania...
A na tym polega posiadanie: "Co ja zrobię bez niego, bez niej!"
To ma niewiele wspólnego z miłością.
Miłość umie potrzebować i umie brać, ale umie też tracić i oddawać.
A kto nie chce kochać doskonałą, to znaczy czystą od posiadania miłością, nie może być uczniem Jezusa, bo zatrzyma się na jakimś poziomie nauczania w Jego szkole miłości i koniec, dalej nie pójdzie, nie ukończy szkoły...
Kto chce być uczniem Jezusa, musi chcieć nauczyć się od Niego WSZYSTKIEGO...
Chodzi o priorytety.
Bóg mówi bardzo mocno: wszystko, co miałeś, masz, będziesz miał, pochodzi ode Mnie, bądź masz dzięki Mnie.
Absolutnie wszystko: -„Nie robisz łaski, kiedy nie wyrzekasz się tego, co i tak ostatecznie nie jest Twoje”...
Zastanów się, jak wiele w tobie jest egoizmu, skoro tak wiele chcesz zachować dla siebie, chociażby najbliższych, czas, znajomości, uzdolnienia...
On jest najważniejszy i czas realnie zdać się na Niego, a nie na nasze kombinatorstwo, nawet to najbardziej kreatywne.
Czas być jak dziecko wtulone w ramiona Ojca...
Jak pogodzić miłość siebie samego z nienawiścią siebie?
Jest to przeciez sprzeczność sama w sobie...
Tak, ale pozorna...
Grecki oryginał mówiąc o nienawiści „życia swego”, używa słowa psychen, mogącego oznaczać duszę, ale i życie.
Słownik teologii biblijnej umieszcza je w kontekście słowa pneuma – duch, i tak wyjaśnia relacje między tymi dwoma rzeczywistościami: „dusza (psyche), principium życia, i duch (pneuma), który jest jego źródłem, różnicują się nawzajem w sercu ludzkim, to znaczy tam, gdzie może mieć dostęp jedynie słowo Boże.
Zastosowane do życia chrześcijańskiego rozróżnienie to pozwala mówić o ludziach duchowych bez Ducha albo widzieć w owych psychikach tych wiernych, którzy cofnęli się ze stanu ducha, do którego byli doprowadzeni przez chrzest, do sfery czysto ziemskiej"...
Święty Augustyn, gdy wielbił Boga, składając Mu dziękczynienie, wyznał: „Byłeś wewnątrz, a ja byłem zewnątrz”.
Miłować siebie znaczy być tam, gdzie jest Bóg i ożywcze tchnienie Jego Ducha – wewnątrz.
Nienawidzić trzeba to wszystko, co nie pozwala nam „zamieszkiwać” siebie wespół z Tym, który powiedział: „Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego,
i będziemy u niego przebywać” (J 15, 23)...
„Przybądź, Samotny do samotnego, ponieważ widzisz, że jestem sam. Przybądź, który oddzieliłeś mnie od wszystkiego i uczyniłeś samotnym na tym świecie. Przybądź o Ty, który stałeś się we mnie pragnieniem, który sprawiłeś, że pragnę Ciebie, chociaż jesteś absolutnie niedostępny. Przybądź, moje tchnienie i moje życie” (modlitwą św. Symeona Nowego Teologa)...
To bardzo trudne, by wszystko postawić na Jezusa...
To bardzo trudne zrezygnować z tego, co było do tej pory, zrezygnować ze swoich pasji, wolnego czasu...
To bardzo trudne dźwigać krzyż...
Jednak tylko tak można być uczniem Jezusa...
W podejmowaniu dojrzałych wyborów konieczne jest wejście w głębszy kontakt z samym sobą, z własnymi motywacjami, potrzebami i wewnętrznymi konfliktami...
Co możesz powiedzieć Jezusowi o swoim kontakcie z samym sobą podczas modlitwy?...
Co jest twoją największą niedojrzałością?...
Oddaj to Jezusowi i powtarzaj: „Uczyń mnie bardziej dojrzałym w moich wyborach”...
Proś o żarliwe serce i silną wolę w radykalnym oddaniu się Jezusowi...
Proś o to, czego potrzebujesz, by być uczniem Jezusa...
SUMMA SUMMARUM
Być uczniem Jezusa, to wyjść z tłumu i zrobić samodzielny krok, podjąć decyzję i przewartościować swoje życie.
Ucznia Jezusa ma cechować roztropność i umiejętność rozeznawania, by mierzyć siły na zamiary i nie porywać się na to, co przerasta nasze siły.
Uczestniczymy w duchowej walce, dlatego trzeba wiedzieć, jak postępować, aby zwyciężać.
Kto naprawdę kocha, ten chce kochać coraz bardziej, tak bez miary i bez końca.
Świat wyglądałby zupełnie inaczej gdybyśmy dbali o to, jak odpłacać miłością za miłość.
Mieć kogoś w nienawiści oznacza tyle, co kochać go mniej.
Miłość potrafi potrzebować i potrafi brać, ale potrafi też tracić i oddawać.
Kto chce być uczniem Jezusa, musi dążyć do tego i chcieć, aby nauczyć się od Niego wszystkiego.
Wszystko, co mieliśmy, mamy i będziemy mieć, pochodzi od Boga, albo mamy to dzięki Niemu.
Absolutnie wszystko pochodzi od Niego, a więc nie robimy łaski, gdy nie wyrzekamy się tego, co i tak ostatecznie nie jest nasze.
To bardzo trudne, by wszystko postawić na Jezusa, zrezygnować z tego, co było do tej pory i dźwigać krzyż. Jednak tylko tak można być Jego uczniem.
Aby podejmować dojrzałe wybory konieczne jest wejście w kontakt z samym sobą, własnymi motywacjami, potrzebami i wewnętrznymi konfliktami.
|