17 LISTOPADA

WTOREK, Wspomnienie św. Elżbiety Węgierskiej, zakonnicy

EWANGELIA - Łk 19, 1-10 (Nawrócenie Zacheusza)

Jezus wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. A był tam pewien człowiek, imieniem Zacheusz, zwierzchnik celników i bardzo bogaty. Chciał on koniecznie zobaczyć Jezusa, kto to jest, ale nie mógł
z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić.
Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: «Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu». Zeszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany. A wszyscy, widząc to, szemrali: «Do grzesznika poszedł w gościnę».
Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana: «Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo
w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie».
Na to Jezus rzekł do niego: «Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło».

MEDYTACJA

Człowiek może mieć dobrze płatną pracę, posiadać dom, samochód oraz wiele innych rzeczy materialnych, ale jednocześnie może być samotny...
Dlaczego?...
Przeczytaj uważnie dzisiejszą Ewangelię i poszukaj odpowiedzi na to pytanie...

Wielu takich, jak celnik Zacheusz, jest wśród nas.
Może to twój szef, którego nie lubisz...
Idzie za nim zła sława...
Podobno zrobił coś złego lub nie zrobił czegoś, co powinien.
To wystarczy, aby go potępiać i aby nim pogardzać...

Zacheusz był niski.
Niedostatek wzrostu mógł powodować u niego frustrację.
Może pragnął być szanowanym człowiekiem...
Albo było inaczej…
Nikt go nie kochał, wszyscy się go bali, od nikogo nie usłyszał dobrego słowa.
Był bardzo samotny.
I nagle pojawiła się szansa: oto przechodzi sławny Rabbi, który rozmawia z celnikami...

On chciał tylko zobaczyć Jezusa.
A tymczasem Jezus przywołał go do siebie.
Stało się coś nieoczekiwanego.
I wtedy zrozumiał, że spotkanie z Jezusem jest bezcenne i godne wszystkiego.
To jest ta przysłowiowa drogocenna perła, przy której już nic się nie liczy.
Doświadczył, że dopiero teraz stał się naprawdę bogaty, bo znalazł prawdziwy skarb...

Miłosierne i dobre spojrzenie Jezusa przygarniało wielu grzeszników i zagubionych moralnie ludzi.
Jedno spojrzenie z miłością, bardzo proste i szczere, przemienić mogło wiele ludzkich serc...
To tajemnica dotarcia do takich jak Zacheusz...
Nasze spojrzenia niosą bardzo często ocenę człowieka, przez co odpychają lub po prostu nie są w stanie pociągnąć ku dobru...

Scena z Zacheuszem kończy się jego nawróceniem, ale rozpoczyna się od wezwania ze strony Jezusa.
Paradoksalny jest fakt, że Jezus zaprasza Zacheusza do spotkanie w jego domu.
Tym samym Jezus zaprasza nas do nas samych.
To jest uniwersalna prawda.
Bóg pierwszy do nas przemawia.
On inicjuje, On wzywa i to do tego, byśmy stali się sobą i zaprasza nas do naszego serca...
Nasze nawrócenie dokonuje się jako odpowiedź na Jego wezwanie...

Wezwanie Jezusa zostało skierowane do człowieka otwartego na to wezwanie.
Zacheusz bardzo chciał zobaczyć Jezusa, dlatego nie wstydził się w tym celu nawet wspiąć na drzewo.
Ewangelista mówi o jego ogólnym pragnieniu: "Chciał on koniecznie zobaczyć Jezusa, kto to jest"
(Łk 19, 3)...
Nie mówi o pragnieniu nawrócenia, a nawet o pragnieniu rozmowy z Jezusem.
Jezusowi wystarczyło jedynie to ogólne otwarcie.
W zamian Zacheusz otrzymał propozycję nie tylko widzenia, ale i rozmawiania oraz przebywania
z Jezusem, czyli czegoś, co całkowicie przerastało jego wyobrażenia.
Zacheusz potrafił przyjąć to z ogromną wdzięcznością i radością...
Późniejsze nawrócenie wyrażone jego osobistym oświadczeniem dowodzi ukrytego w sercu, prawdopodobnie nawet przez niego nieuświadomionego, pragnienia przemiany.
Właśnie widząc to pragnienie serca, Jezus zaproponował mu swoją wizytę...

Bóg przychodzi do człowieka, który tego potrzebuje...
W Ewangelii są sceny, w których Jezus był zaproszonym gościem.
Faryzeusz (por. Łk 7) zaprosił Go, bo chciał sprawdzić, na ile jest On prawdziwym Nauczycielem.
Nie wchodziło w tym przypadku w grę żadne otwarcie i pragnienie nawrócenia.
Dlatego też nie dotknęła go łaska dająca życie.
Łaska dotknęła natomiast kobietę, która przepełniona pragnieniem oczyszczenia, obmyła Jezusowi stopy własnymi łzami.
A zatem - łaska otwiera serce człowieka, ale tylko wówczas, gdy on sam tego pragnie oraz wie, że jest chory i niezdolny samodzielnie się wyleczyć...

Tak, Jezus przyszedł do grzesznika w gościnę.
Bo Jezus przychodzi przede wszystkim do grzeszników...
Zatem, gdy zgrzeszysz, Jezus do Ciebie przyjdzie...
Dzieje się tak dlatego, ponieważ grzech stawia cię w złym położeniu i potrzebujesz wtedy specjalnej troski, a nawet ratunku...

Kiedy więc zgrzeszysz i kiedy dopadną cię wyrzuty sumienia z powodu uczynionego zła, wówczas nie poddawaj się biernie przygnębieniu, ale staraj się przyjąć z radością Jezusa, który do ciebie przyjdzie.
On na pewno przyjdzie, aby oczyścić cię z winy i wskazać drogę, co dalej masz robić...

Grzech zrywa więc twoją więź z Bogiem, ale nie musi cię od Niego oddalać na zawsze...

Jakie jest twoje nastawienie do przełożonych, którzy mają władzę nad tobą?...

W jaki sposób patrzysz na ludzi zagubionych?...
Czy twoje spojrzenia dają szansę, czy przekreślają człowieka?...

Pomódl się o to, byś umiał oddalić od siebie niechęć, pogardę i poczucie wyższości w odniesieniu do twoich Zacheuszów…
Oni też mają szansę spotkania Jezusa...

Proś o łaskę niezachwianej wiary...

"REFREN: Pan mój i Bóg mój zawsze mnie wspomaga.

Panie, jak liczni są moi prześladowcy,
jak wielu przeciw mnie powstaje.
Mnóstwo jest tych, którzy mówią o mnie:
<<Nie znajdzie on w Bogu zbawienia>>.

Ty zaś, o Panie, jesteś moją tarczą
i chwałą moją; Ty głowę mą wznosisz.
Głośno wołam do Pana,
a On mi odpowiada ze świętej swej góry.

Kładę się, zasypiam i znowu się budzę,
ponieważ Pan mnie wspomaga.
I nie ulęknę się wcale tysięcy ludzi,
którzy zewsząd na mnie nastają
"...

(Ps 3, 2-7)



Flag Counter