14 WRZEŚNIA

PONIEDZIAŁEK, Święto Podwyższenia Krzyża Świętego

EWANGELIA - J 3, 13-17 (Krzyż narzędziem zbawienia)

Jezus powiedział do Nikodema:
«Nikt nie wstąpił do nieba, oprócz Tego, który z nieba zstąpił, Syna Człowieczego.
A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne.
Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony».

MEDYTACJA

Wsłuchaj się w to, co cię otacza...
Teraz jest czas twojego spotkania z Bogiem...
Zaproś Go do siebie...

Wyobraź sobie, że jest noc...
Jezus rozmawia z Nikodemem, uczonym w Piśmie...
Usiądź przy nich i wsłuchaj się w rozmowę, którą prowadzą...
Przyjrzyj się im...

"Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne" (J 3, 16)....
Czy wiesz, co to znaczy?...
To dla Ciebie, dlatego, że jesteś i On cię kocha...
W miłości do ciebie znajduje siłę, aby iść w śmierć, po to, by wyciągnąć cię z niej i wyprowadzić do życia...

Łatwo jest odrzucać życie i miłość.
Bać się i unikać, po to, by nie pokazać siebie, swojej słabości, biedy i ran...
Robisz to za każdym razem, kiedy obawiasz się powiedzieć, co czujesz, czego pragniesz, że coś tak, a nie inaczej przeżywasz.
Nie żyjesz wtedy własnym życiem, a w twoim sercu tworzy się swoisty mur i zaczyna pogłębiać wewnętrzne rozdarcie między tobą i innymi ludźmi oraz między tobą a Bogiem...

Jeśli chcesz to zawołaj do Boga, aby On sam się o ciebie zatroszczył.
Możesz mieć pewność, że tak się stanie.
On przychodzi po to, żebyś nie zginął, ale miał życie wieczne.
I możesz być spokojny o to, że nie przychodzi potępiać, ale zbawiać.
Bo On naprawdę cię kocha a Chrystus zstąpił z nieba, żebyś ty mógł wraz z Nim wstąpić do nieba.
I poza Nim nie ma innej drogi...

Zazwyczaj, kiedy myślisz o krzyżu, myślisz o cierpieniu...
Nie tak jednak było w początkach chrześcijaństwa.
Gdyby spojrzeć historycznie, to krzyż nie był czczony od początku chrześcijaństwa, a pasyjka na nim pokazała się jeszcze później, bo dopiero w stylu romańskim, i to w postaci Chrystusa królującego.
Gotyk, czyli późne średniowiecze, zaczął przedstawiać umęczoną postać Chrystusa.
W tym czasie powstało nabożeństwo drogi krzyżowej.
Później akcent na cierpienie i śmierć nasilił się szczególnie w okresie baroku.
Wtedy powstały „gorzkie żale”.
I tak właściwie do dzisiaj w świadomości wiernych kojarzy się krzyż...

Jednak co innego mówią dzisiejsze czytania.
Właściwie nie ma mowy o cierpieniu.
Jedyną aluzję do cierpienia Chrystusa można dostrzec w hymnie o kenozie Chrystusa w Flp 2, 8:
"uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci - i to śmierci krzyżowej".
Kenoza jest zatem uniżeniem się, a nie wyparciem się boskości Chrystusa czy też zmianą jego boskości na naturę ludzką.
Jezus nie upierał się przy tym by być równy Bogu, podczas swojej ziemskiej posługi.
Zrzekł się swojej niebiańskiej chwały na rzecz bezpośredniej relacji z Bogiem.
Zrzekł się swojej niezależnej władzy.
Podczas swojej ziemskiej służby, Chrystus całkowicie powierzył siebie woli swojego Ojca...

Motywem dominującym w dzisiejszych czytaniach jest wywyższenie.
Tak było na pustyni z miedzianym wężem.
Chrystus, nawiązując do tego wydarzenia, mówi Nikodemowi o konieczności wywyższenia Syna Człowieczego...
W hymnie o kenozie cała dynamika polega na uniżeniu się aż do ludzkiej śmierci na krzyżu, przez co Bóg wywyższa Chrystusa, dając Mu imię ponad wszelkie imię...

Śmierć na krzyżu stała się znakiem największego uniżenia, niejako pieczęcią tego uniżenia.
Podczas ostatniej uczty Jezus „umiłował swoich aż do końca”, wziął prześcieradło, opasał się nim
i zaczął umywać nogi uczniom.
Ten gest był znakiem owego uniżenia do końca.
Krzyż pieczętuje Jego ludzkie uniżenie.
Nie był już jedynie symbolicznym gestem, ale faktycznym poddaniem się całkowitemu ogołoceniu
i poniżeniu.
Przyjął w ten sposób na siebie całą konsekwencję ludzkiego życia.
Gdyby nie cierpiał, to niektórzy mogliby Mu zarzucać, że wybrał wygodną „ludzką drogę”.
Krzyż obala wszelkie tego typu zarzuty.
Chrystus był posłuszny do końca...

Aby "każdy, kto w niego wierzy, miał życie wieczne" (J 3, 15)...
A zatem, nie potrzeba wielkich czynów, nadzwyczajnych wysiłków, nie potrzeba się wykazać czymś szczególnym przed Bogiem.
Potrzebna jest prosta wiara i spojrzenie z wiarą.
To wystarczy, bo miłość Boga do człowieka jest ogromna: "Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, aby świat został przez Niego zbawiony" (J 3, 16n).
Krzyż pojawia się więc jako znak tej miłości.
Jest on dowodem miłości do końca.
Sam Pan powiedział: "nikt nie ma większej miłości nad tę, gdy ktoś oddaje życie za przyjaciół swoich"
(J 15, 13).
To czyni i pragnie, aby tak został zrozumiany jego krzyż...
Krzyż - to nie cierpienie...
Krzyż - to znak prawdziwej miłości Boga do ciebie...

Trzeba ten Jego gest postrzegać w kontekście grzechu człowieka.
Istota grzechu polega na zwątpieniu w bezinteresowną miłość Boga.
Szatan powiedział do Ewy: "na pewno nie umrzecie, ale wie Bóg, że jeżeli spożyjecie owoc z tego drzewa, to podobnie jak Bóg będziecie znali dobro i zło" (Rdz 3, 4n)...
To znaczy wszystko...

Człowiek zwątpił w miłość Boga i w ten sposób zamknął się w swojej samotności i niepewności, szukając pewności na zewnętrz w przedmiotowym podejściu do świata i innych osób.
Bóg został przez niego „wyrzucony na zewnątrz”, stał się „kimś obcym”, przed kim trzeba się wykazać, od kogo można coś otrzymać lub coś stracić...

A wystarczy prosty gest spojrzenia z wiarą, o przywróceniu pierwotnej prostoty więzi zawierzenia.
"Jeżeli nie staniecie się jak dzieci (dosłownie niemowlęta), nie wejdziecie do królestwa Bożego"
(Mt 18, 3)...
Krzyż jest znakiem miary miłości Bożej zadającym kłam szatańskiej pokusie.
Jest jednocześnie dany jako czysty dar, znak całkowitego uzdrowienia, który dokonuje się w tobie przez gest „spojrzenia z wiarą” - dziecięcy gest zawierzenia...

Chrystus umarł na Krzyżu za każdy twój grzech.
Ale nie potępia cię za to, bo zrobił to z czystej miłości.
Możesz więc zawsze przyjść do Niego, prosić o przebaczenie i być pewnym, że On cię przyjmie.
Nie ma takiego miejsca, z którego nie mógłbyś wrócić.
Zobacz, że Jego miłosierdzie nie zna granic...

Tak!
Bóg daje z siebie wszystko, aby cię zbawić.
Bo "syn jednorodzony" oznacza po prostu "wszystko".
Miłujący ojciec bardziej bowiem ceni życie jednorodzonego syna, niż własne.
Bóg daje więc najwyższą cenę za twoje zbawienie...

Dlaczego?
Ponieważ jesteś dla Niego bezcenny, pomimo twoich grzechów i twojej niewierności.
Bóg nie wyrzekł się ciebie, chociaż ty nie raz wyrzekasz się Jego...

...Owszem, zbawienie można odrzucić, zignorować je i dalej żyć z dala od Boga.
Ale nawet wtedy Bóg cię nie potępi.
Wówczas potępiasz siebie samego...

Stojąc pod Krzyżem poproś Boga, aby dał ci doświadczyć miłości, którą Cię darzy...

Proś Jezusa, aby udzielił ci łaski zaufania i wiary w Jego dobroć...

 

 

Flag Counter